Przychodzimy na świat nadzy. Nasze ciała prowadzą nas przez życie, są czymś najbardziej naturalnym, a jednak wciąż czujemy się z nimi niekomfortowo. Obrzucamy się wzajemnie obelgami, nie rozumiejąc, że niektóre kobiety kochają nagość, a niektóre wolą skromność. Czy naprawdę nie możemy akceptować jednego i drugiego? Czy jedno musi być zawsze gorsze od drugiego? Pokaż za dużo - nazwą Cię puszczalską. Ukryj za dużo - nazwą Cię cnotką. Zawsze zmuszane do bycia idealnymi, ale czy perfekcję da się w ogóle zdefiniować? Zastanawiam się, czy naprawdę musimy zawsze przypinać łatki naszym niedoskonałościom? Mam rozstępy, tak jak pewnie większość kobiet czytających to. I prawda jest taka, że one nie są piękne, nie są wyjątkowe. Nie są tygrysimi paskami. Są normalne. Dlaczego to nie wystarczy? Dlaczego musimy je gloryfikować, żeby czuć się lepiej? Jako kobiety, mówimy o feminizmie i równości, ale nie możemy nawet sobie wzajemnie okazać szacunku. Powinnyśmy się wspierać, jednak widzę masę kobiet wzajemnie się poniżających. Po co wytykać komuś element wyglądu, którego nie da się poprawić w 10 sekund? Nie zmieni to świata na lepsze, a może tylko wywołać cierpienie. Uosabiaj energię, którą chcesz przyciągać. Prawdziwy feminizm nie polega na wmawianiu kobietom, że ich sukienka pokazuje zbyt wiele i przez to służy mężczyznom. Feminizm polega na dawaniu im wyboru - niech robią ze swoim ciałem co chcą.
Gardzę obrażaniem osób otyłych. Wiem, że otyłość to nie najzdrowszy stan w jakim można być i nie będę go gloryfikować. Ale tylko dlatego, że jesteście trochę większe, nie oznacza, że macie nadwagę, albo jesteście niezdrowe. A otyłość sama w sobie to o wiele więcej niż tylko objadanie się. Tysiące ludzi próbują nieustannie zrzucić zbędną wagę, ale ciągle się ich obraża! Powiedzieć komuś "lepiej przestań tyle jeść, a nie narzekaj na ograniczoną rozmiarówkę" jest niezwykle ograniczone. Ludzie z nadwagą też potrzebują ubrań zanim uda im się zadbać o wagę i zdrowie. Moja waga ciągle się zmienia. Mój trądzik przychodzi i odchodzi. Są dni, kiedy czuję się i wyglądam dobrze. Są dni, kiedy czuje się jakby spadł na mnie fortepian. W przeszłości zwykle byłam bardzo świadoma tych zmian. Wciąż trochę mi na tym zależy, ale im starsza jestem tym lepiej zaczynam rozumieć, że to naturalne zmiany i fale, które zdarzają się każdemu i muszę je przeczekać. Nie pozwalam, żeby definiowały mnie moje gorsze dni, bo jeśli ktoś nie akceptuje mnie w moich trudnych momentach to nie zasługuje na mnie w tych najlepszych. Wiem, co powiecie. Łatwo mówić ludziom, którzy są uznawani za atrakcyjnych. Ale to nie jest takie proste. Jako kobiety, wciąż definiowane jesteśmy na podstawie wyglądu. Jeśli dziewczyna jest ładna, ludzie od razu zakładają, że pewnie jest głupia i niekompetentna, skupiona tylko na tym jak wygląda. Gdy coś w życiu osiągnie, mówi się, że to pewnie tylko dlatego, że jest ładna. I to jest tak strasznie niesprawiedliwe, gdyż wiele kobiet to panie mądre i wyjątkowo pracowite. I zwykle bywa odwrotnie - to ta ładna dziewczyna nie dostanie pracy, bo odrzuciła zaloty jakiegoś mężczyzny, który tam rządził. Więc tak, piękno otwiera drzwi, ale prowadzą one do ścieżek, którymi nie każda z nas chce podążać. Czasami mam wrażenie, że atrakcyjne kobiety są karane za coś, z czym się urodziły. Tak naprawdę nie możemy wybrać tego jak wyglądamy. Jeśli czegoś w sobie nie lubisz to śmiało, możesz próbować to poprawić. Ale poza tym, powinnaś znaleźć sposób na pokochanie siebie taką, jaką jesteś. I może tylko taka sugestia... Warto zmienić się wewnętrznie, bo to co jest na zewnątrz i tak przeminie za 5, 10 lat.. Nie mamy wiele czasu, więc inwestujmy go z głową i ułatwmy sobie wzajemnie życie.